Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów.
News Search:
Strona Główna · Historia - czy Hitler był w Białaczowie? · Znani z Białaczowa · Artykuły · Download · Linki · Galeria · OGŁOSZENIAKwiecie� 24 2024 16:05:54
Obecny adres IP
3.145.115.195
Nawigacja
Statut
Ogłoszenia drobne
Strona Główna
Pogoda - Białaczów
Historia - czy Hitler był w Białaczowie?
Oświadczenie
LKS Białaczów
Kontakt
Szukaj
OGŁOSZENIA
Archiwum newsów
NASZE INICJATYWY
NOSTALGIA BAND
Ostatnie Artykuły
"Przeniknąć siebie...
Melancholia końca r...
Diagnoza stanu rzeczy.
Stracone pokolenie?
Nasze dzieci - nasz...
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 326
Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: Kaszmir
Orkiestra dęta
Najnowszy Album


Parczów
Losowa fotografia
Zaprzyjaźnione strony
Szkoła Podstawowa w Białaczowie
Szkoła Podstawowa - Miedzna Drewniana
BIP
Zespół muzyczny ,,Nostalgia Band-Białaczów
Żelazowiczanki.

Kolejny artykuł, który chcemy przedstawić czytelnikom EKG-Białaczów, dotyczy działalności Koła Gospodyń Wiejskich z Żelazowic.

Koło Gospodyń Wiejskich w Żelazowicach powstało w 1963 roku. Inicjatorką założenia grupy była Barbara Kapczyńska, która stała na czele KGW do 1979 roku.
Czym zajmowały się gospodynie dawniej, a jak spędzają wspólnie czas dziś? W latach 70-tych i 80-tych, za kadencji pierwszej przewodniczącej oraz jej następczyni - Urszuli Kijanowicz, która w 1980 roku stanęła na czele grupy, KGW działało przy lokalnym Kółku Rolniczym. Panie spędzały wówczas długie jesienne i zimowe wieczory na szkoleniach, podczas których zdobywały wiedzę na temat uprawy roślin oraz estetyki gospodarstw domowych. Brały także udział w kursach gotowania i pieczenia oraz kroju i szycia. Wiosną rywalizowały między sobą w konkursie na najpiękniejszy ogródek kwiatowy. Prowadziły również chów prosiąt i owiec. Przy dużym zaangażowaniu i pomocy Kółka Rolniczego, członkinie KGW zajmowały się zamawianiem, rozprowadzaniem i chowem kurcząt.
W 1990 roku nastąpiło zawieszenie działalności KGW, które trwało do listopada 2003 roku. Wówczas na czele KGW stanęła Honorata Grabowska, pełniąca funkcję przewodniczącej do chwili obecnej. Wraz z nią w skład zarządu wchodzą: zastępczyni - Urszula Kijanowicz, skarbniczka - Zofia Kaźmierczyk, oraz członkini - Małgorzata Wilk. Do koła należy 23 aktywnie działających osób, z których najstarsza ma 86 lat, a najmłodsza 30. Cieszy je fakt, że liczba członkiń nie maleje, lecz stopniowo przybywa nowych gospodyń. Spotkania KGW są otwarte dla mieszkańców wioski. Zapraszają na nie wszystkich chętnych do współpracy.
Panie najaktywniej współpracują z Ryszardem Gorzelą, który przygrywa im podczas występów oraz jest autorem przyśpiewek wykorzystywanych podczas różnorakich imprez okolicznościowych. Wspólnie z OSP i radą sołecką KGW organizuje corocznie zabawę choinkową dla najmłodszych mieszkańców wioski oraz Dzień Matki. Natomiast w przygotowaniu Dnia Dziecka oprócz gospodyń angażują się nauczycielki: Małgorzata i Beata Wilk, Małgorzata Gorzela, Anna Będkowska i Anna Michalczyk.
Do istotnych wydarzeń, w których Żelazowiczanki miały okazję uczestniczyć, należy zaliczyć wyjazd do Sejmu na zaproszenie posła - Elżbiety Radziszewskiej, który odbył się w 2011 roku. Każdego roku panie biorą udział w ważnych lokalnych imprezach i uroczystościach kościelnych, wśród których prym wiodą spotkania opłatkowe i ostatkowe, procesja Bożego Ciała, noc świętojańska, święto pieczonego ziemniaka oraz andrzejki. W sierpniu panie organizują poczęstunek dla pielgrzymów. Cyklicznie jeżdżą też do sanktuarium Jana Pawła II w Łagiewnikach.
Na co dzień uczestniczą w spotkaniach integracyjnych, mających na celu podtrzymywanie dawnych tradycji ludowych. Propagują regionalne wiejskie jadło, by ocalić je od zapomnienia. W lutym natomiast brały udział w warsztatach wikliniarskich, na których, zdaniem przewodniczącej, wiele się nauczyły.
KGW w Żelazowicach utrzymuje się z własnych składek członkowskich. Panie są wdzięczne również władzom gminnym, które wystarały się o zakup dla członkiń ludowych butów, nieodzownego elementu stroju opoczyńskiego. Kiecki dziedziczą po swoich mamach - jak informuje Honorata Grabowska.
Spotkania gospodyń odbywają się przeważnie w świetlicy wiejskiej. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, widzą się nawet codziennie. Zawsze starają się wszystko "dopiąć na ostatni guzik".
Niedawno gospodynie przygotowywały się do wielkiej imprezy andrzejkowej, na której gościły członkinie wszystkich kół z terenu gminy Białaczów. A jakie są plany Żelazowiczanek na przyszłość i co mają do powiedzenia na temat swoich największych sukcesów i porażek? Stwierdzają, iż chciałyby dalej współpracować z lokalnymi władzami i aby więcej młodych pań interesowało się kultywowaniem tradycji naszego regionu. Sukcesów dużo nie mają, ale najważniejsze, że są, spotykają się i działają dla wspólnego dobra. Jak twierdzi Honorata Grabowska - oprócz wzlotów, zdarzają się również niepowodzenia, ale nie wpływają one zniechęcająco, lecz mobilizują do dalszych wysiłków.

Sylwia Chałubińska(Na fotce obecny skład KGW wraz z najstarszymi członkiniami.)
,,Pytanie dnia"
,,PYTANIE DNIA''

EKG-Białaczów:Czy jest szansa że dawny pałac Małachowskich, w którym do niedawna mieścił sie Dom Pomocy Społecznej w Białaczowie trafi we właściwe ręce?Jaki jest aktualny stan prawny tego zabytku-z tym pytaniem zwróciliśmy się do Wydziału Geodezji Starostwa Powiatowego w Opocznie.
W odpowiedzi jaką dziś otrzymaliśmy czytamy m.in:
,,Właścicielem nieruchomości położonej w Białaczowie na podstawie ostatecznej decyzji Wojewody Łodzkiego z 2010r na dzień dzisiejszy jest Powiat Opoczyński"
dalej czytamy ,,Dawny zespół pałacowo-parkowy Małachowskich i Platerów położony w Białaczowie, jest obiektem zabytkowym, wpisanym do rejestru zabytków"
,,z wniosku spadkobierców byłych właścicieli w/w majątku, złożonego w 2011 r,prowadzone
jest obecnie postępowanie administracyjne w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim "
,,Na dzień dzisiejszy termin załatwienia wniosku został wyznaczony na dzień 31 grudnia 2013 r, z uwagi na konieczność dołączenia dokumentów potwierdzających następstwo prawne oraz stosownych pełnomocnictw od spadkobierców, którzy mają miejsce zamieszkania za granicą. Ostateczne zakończenie procedury przez Wojewodę Łódzkiego będzie stanowić o dalszym losie zespołu pałacowo-parkowego w Białaczowie.


Od redakcji: Czekamy na roztrzygnięcie cytowanego wniosku, mając nadzieję że nastąpi to szybciej niż pózniej. Nasza troska o losy tego sztandarowego zabytku w naszej gminie podyktowana jest obawą iż c z a s wpłynie niekorzystnie na konstrukcję budowlaną pałacu.
Dziękujemy w tym miejscu Pani Dyrektor Wydziału Geodezji Starostwa Powiatowego w Opocznie a także samemu Panu Staroście za poważne potraktowanie naszej inicjatywy.



Redakcja EKG-Białaczów
Benefis zespołu "Nautilus" 2011r.

W sobotni wieczór dnia 3 grudnia 2011 roku w świetlicy w Białaczowie odbyło się spotkanie towarzysko-wspomnieniowe z okazji 35 - lecia zespołu ,,Nautilus,, Na uroczystość przybyli prawie wszyscy byli i aktualni członkowie grupy muzycznej, oraz członkowie dawnego kabaretu ,,Kontrast,, oraz sympatycy zespołu muzycznego. Uroczystość otworzył jeden z założycieli ,,Nautilusa,, Zbigniew Szpoton, który na początek zaprezentował film z archiwalnych materiałów zespołu a następnie przedstawił genezę narodzin zespołu. Stwierdził na wstępie iż powstanie zespołu związane było z aktywnością życia kulturalnego , które skupiało się wokół Gminnego Ośrodka Kultury. Przypomniał że autorem nazwy zespołu był w roku 1976 Piotr Kolczyński. Po wprowadzeniu, zaproszono wszystkich uczestników do spełnienia toastu za 35 lat trwania w muzyce. Na uroczystość przygotowano tez wspaniały, wielki, smaczny tort z napisem ,,35 lat zespołu Nautilus,, Po konsumpcji ,pierwsi członkowie zespołu a więc Krzysztof Jaroszyński (perkusja, vocal), Przemysław Nowak(instr. klawiszowe), Zbigniew Szpoton (gitara,vocal)i Bogdan Raczyński(gitara bas, vocal), który zastąpił nieobecnego Piotra Reszelewskiego (git. bas) wykonali dwa utwory sztandarowe z ówczesnego repertuaru tj. ,,Tak mówił pradziadek,, i ,, Moviestar,,. Przy okazji wykonania tych utworów, Z Szpoton przypomniał iż w roku 1977 na przeglądzie zespołów muzycznych w Sulejowie, zespół Nautilus, w tym składzie zajął drugie miejsce. Następnie głos zabrał Dariusz Raczyński, prezentując swoją wspaniale prowadzoną kronikę wspomnieniowa wraz ze zdjęciami z jego pierwszych kroków muzycznych i początkiem jego udziału w zespole ,,Nautilus,,. Wspomniał o kolegach którzy w latach 1977-1980 współpracowali z zespołem. A byli to: Andrzej Dworak, Bogdan Białecki , Zbigniew Paduszyński, Kazimierz Pluta i Tadeusz Wojewoda. Ten ostatni z racji osobistych powodów nie mógł przyjechać na spotkanie ale przysłał nagranie video z pozdrowieniami. Przyszła kolej na prezentacje muzyczne z tamtego okresu zespołu. Zespół w składzie Kazimierz Pluta (git.bas, vocal, Bogdan Białecki (perkusja) Dariusz Raczyński (gita, vocal), Ryszard Raczyński (git solowa) wykonał trzy utwory w tym dwie kompozycje zespołu. W końcu przyszedł czas na zaprezentowanie składu zespołu, który po dziś dzień funkcjonuje. Bogdan Raczyński, Krzysztof Jaroszynski, Dariusz Raczyński, Henryk Białas (instr. klawiszowe) i Katarzyna Zielińska (vocal) wykonali trzy utwory. Ostatni utwór stanowił pożegnalny akcent z odbiorcami tego fajnego wydarzenia. Wszyscy obecni na tej imprezie członkowie zespołu ,,Nautilus,, stanęli do pamiątkowego zdjęcia. Po ponad półtoragodzinnym programie (tak naprawdę bez reżyserii) Zbigniew Szpoton podziękował tym wszystkim którzy przyczynili się do zorganizowania tego wspaniałego wydarzenia. Podziękował wszystkim przybyłym i wyraził pogląd że benefis ,,Nautilusa,, to było jedno z tych wydarzeń, które można zaliczyć do bardzo udanych i którego prezentacją mógłby się szczycić nie jeden producent przedsięwzięć artystycznych. Po części artystycznej, obecni członkowie zespołu wraz z rodzinami wzięli udział w uroczystej kolacji. Dalej już bez udziału publiczności wspominano i opowiadano anegdoty z życia ,,Nautilusa,, Do zobaczenia za...

Emigrant story.
Newsy

Nagle znikają z horyzontu, by za kilka, kilkanaście miesięcy pojawić się znowu. Mają nowe samochody, modne ciuchy, piękne, drogie zegarki. Dowiadujemy się, że wyjechali "za chlebem" za granicę - do Anglii, Niemiec, Francji, by spróbować jeszcze raz poradzić sobie w życiu, by poprawić jego komfort. Zazwyczaj są dumni, że im się udało, że coś osiągnęli. Nie było łatwo ? inne realia, język, kultura. Ale wiedzą, że muszą zacisnąć zęby. To się opłaca, w Polsce, gdzie bezrobocie wciąż jest ogromnym problemem, a "najniższa krajowa" obowiązującym prawem, prawem do jakiego takiego bytowania, nie widzą już dla siebie miejsca. Za to tam w krótkim czasie odkładają na niezłe auto, dom, realizację planów, spełniają swoje marzenia.
Wracają okazjonalnie - na święta i rodzinne uroczystości. Są inni, zmienieni. W "wielkim świecie" odkryli nową perspektywę postrzegania. Mimo, iż tęsknią do rodziny, z roku na rok tracą więź z tym, co zostawili za sobą. Ich stosunek do polskiej, zwłaszcza prowincjonalnej, beznadziei, marazmu, bylejakości i biedy, kwitują - tu nigdy nic się nie zmieni.
Nie jest różowo - mówi Artur, który w niemieckiej Badenii-Wirtembergii mieszka już ponad dwa lata. Pracuje w ogromnym zakładzie Boscha, produkującym elektronarzędzia. Jeśli ktoś nigdy nie wyjeżdżał, nie ma pojęcia jak to wygląda. Zamyśla się, tak naprawdę nie bardzo ma ochotę, by to tłumaczyć. Jednak swoje widział - Polaków, którzy dali sobie radę, ale i wielu takich, którzy albo szybko wrócili, albo stoczyli się na dno. Na pytanie - których nacji najlepiej unikać - odpowiada - Innych Polaków. Są najgorsi - obłudni, chciwi, zazdrośni. Za granicą największym wrogiem Polaka jest inny Polak. Brzmi strasznie. Ale rozmawiamy dalej. Na początku najtrudniejszą barierą jest oczywiście język. Polskie szkoły nie przygotowują do prawdziwego komunikowania się na emigracji. To trochę traumatyczne przeżycie, ale trzeba nad tym zapanować - przysłuchiwać się i zapamiętywać jak najwięcej. Jeśli jest się pojętnym, po jakimś czasie można opanować język w stopniu zadowalającym. Wtedy i praca wychodzi jak należy, i w czasie wolnym można wyjść, poznać kogoś, pobawić się, pozwiedzać.
Jak postrzegasz naszych rodaków przebywających na terenie Niemiec?
Polacy za granicą mają kłopot z pokorą. Uważają się za wielkich fachowców w każdej dziedzinie, mają wygórowane ambicje finansowe, a często zdarza im się nie dotrzymać słowa czy "zawalić" termin. To wpływa na naszą ocenę wśród obcokrajowców. Jasne, że są wyjątki, ludzie, którzy uczciwie i rzetelnie pracują, chcą się czegoś dorobić, więc starają się jak mogą. Na szczęcie Niemcy są teraz tolerancyjni. Najwięcej rezerwy wykazują wobec Arabów, Murzynów i Hindusów. Turcy natomiast żyją we własnych enklawach, są odosobnieni, utrzymują się przeważnie na koszt państwa. Nie ma to wiele wspólnego z poprawnością polityczną, ale takie są realia.
Artur nie myśli, póki co, o powrocie. Odwiedza rodzinne strony dwa, trzy razy w roku. Ma sentyment do starych znajomych, ale chyba coraz mniejszy. My ciągle stoimy w miejscu, on żyje już inaczej. Widać, że irytuje się takim stanem rzeczy, wspomina niejednokrotnie, że z wieloma dawnymi kolegami nie ma już o czym rozmawiać. Często chcą tylko pożyczyć kilka złotych na wódkę. Piją, bo jest im źle, bo są sfrustrowani i nie potrafią "wziąć byka za rogi". Rozumiem ich, też kiedyś taki byłem, ale otrząsnąłem się i podjąłem wyzwanie.
Prawie każdy z nas ma kogoś takiego w rodzinie czy wśród znajomych. Kogoś, kto wyemigrował, by spróbować lepszego życia. Wszyscy znamy te historie - o trudach pracy, nieporozumieniach językowych, zabawne bądź tragiczne anegdoty. Słuchamy ich - śmiejemy się, podziwiamy odwagę, próbujemy wyobrazić sobie to wszystko. Ale, tak naprawdę, wciąż niewiele o tym wiemy. I zapewne jest tylko jeden sposób by to zmienić - przekonać się na własnej skórze, jak wygląda prawdziwe życie Polaka na emigracji.

Krystyna Zorka
Zasłużeni dla Gminy Białaczów.
Rozmowa ,,EKG-Białaczów" z Panem Andrzejem Martyką-działaczem i radnym Gminy Białaczów
EKG- Witam Cię Andrzeju. Tak naprawdę to nikomu nie trzeba Cię przedstawiać, Jesteś ogólnie znaną postacią starszemu pokoleniu i temu trochę młodszemu. Mogę śmiało powiedzieć, bo znamy się już trochę, że jesteś na trwale wkomponowany w krajobraz gminny.
AM- Obecnie jestem Radnym Rady Gminy Białaczów, natomiast w latach ubiegłych byłem Przewodniczącym Gminnego Związku Młodzieży Wiejskiej, V - Ce Przewodniczącym do spraw społeczno - zawodowych Zarządu Wojewódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim, Prezesem Ludowego Klubu Sportowego w Białaczowie. Mogę określić siebie jako mieszkańca kochającego Białaczów.

EKG- Zakładałeś gdzieś tam w swojej świadomości że zaraz po ukończeniu szkoły powrócisz w rodzinne strony i zajmiesz sie pracą na rzecz środowiska, gminy?
AM- Wyjazd w poszukiwaniu pracy do Bydgoszczy nie wróżył mi długiej emigracji. Tęsknota za domem rodzinnym, za Białaczowem była silniejsza niż piękno dużych miast i lepszej przyszłości. Po siedmiu latach wróciłem.

EKG-Ale poukładajmy te twoją pracę w sposób chronologiczny: Zaczęło się od?
AM- W roku 1973 ruszyła produkcja zakładu OPTEX w Opocznie. Zatrudniłem się w tym zakładzie i zamieszkałem z rodzicami w Białaczowie.

EKG-Dokładnie pamiętam jak wspólnie reaktywowaliśmy Związek Młodzieży Wiejskiej w naszej gminie. Co z tamtego okresu wspominasz najmilej?
AM- Początek mojej pracy społecznej to Gminny Ośrodek Kultury w Białaczowie. Póżniej to wielka przygoda w Związku Młodzieży Wiejskiej w naszej gminie, to chwile, których życzę młodzieży lubiącej robić coś dla otoczenia. Wspaniałe zloty biwakowe, dożynki wojewódzkie, konkursy rolnicze, topienie marzanny. Przez Wiele lat pełniłem funkcję Przewodniczącego Zarządu Gminnego

EKG- Przeżyłeś już w swej działalności kilku włodarzy gminy. Nie wnikając w przynależność partyjną i pochodzenie, powiedz z kim najlepiej układała się współpraca?

Mieszkaniec Gminy Białaczów w Pucharze Polski Juniorów w boksie!


































Od 20 do 24 listopada 2013 r w Nowym Dworze Mazowieckim rozgrywano Puchar Polski Juniorów w boksie. W zawodach uczestniczył mieszkaniec Petrykóz, gmina Białaczów - Michał Zalega. Zawodnik startujący w wadze +91 walczył znakomicie i zajął trzecie miejsce.
Zanim został brązowym medalistą, zwyciężył w eliminacjach okręgowych, które odbyły się 10 listopada w Łodzi. Pokonał tam Bartłomieja Domagałę (Shark Łódź). W turnieju finałowym Michał stoczył dwie znakomite walki. W pierwszym pojedynku pokonał 3: 0 ubiegłorocznego mistrza Polski w boksie i aktualnego mistrza Europy w kick-boxingu, Aleksandra Strawireja z Zientek Team. W półfinale uległ innemu medaliście mistrzostw Polski, Szymonowi Kantorowiczowi (MOSiR Mysłowice) i ostatecznie wywalczył trzecie miejsce.
Brązowy medal to ogromny sukces młodego mieszkańca naszej gminy, który łączy treningi z nauką w klasie maturalnej. Cieszy nas, że młodzi mieszkańcy naszej gminy mają swoje pasje a Michałowi życzymy jeszcze wielu sukcesów w ringu.

Czy mnie jeszcze pamiętasz?

Figurka Najświetszego Serca Jezusowego ufundowana przez Ludwika i Zofię
Platerów w XIX w., przed którą Zygmunt Plater (syn) w uroczyste dni,
zawsze po Mszy Św., przemawiał do mieszkańców Białaczowa.

Z szuflady wiejskiego marudy - Diagnoza stanu rzeczy.
Journal

Jaki jest dziś "nowy" Polak? - pytasz, zaciągając się mocno kolejnym tanim papierosem. Wypuszczasz szary dym przez karykaturalnie zaciśnięte usta. Dziwi mnie taki początek rozmowy, bo przecież sprawy społeczności, choćby najbliższej, coraz mniej cię obchodzą. Mnie zresztą też. I myślę sobie: co my w ogóle o sobie wiemy? Kim jesteśmy dla siebie, a kim dla świata? Gdzie podziały się słowa, mogące przywrócić nam wspólny język (polski, flamandzki, jakikolwiek)?
Szczytne postulaty patriotyzmu rzucono kiedyś na wielki stół. Zaproszeni zostali wielcy-mali ludzie. Historia potrafi być niewdzięcznym gospodarzem, toteż poczęstunek był ciężkostrawny. Przeżuwali go z kwaśnymi minami, nie obyło się też bez wódki, a jakże. Do dziś niektórym (się) odbija. To było KIEDYŚ. Wytrwali w nauce (po)historii udają, że coś z tego pojmują. Może i coś wiedzą, może domyślają się jak było. Może sąsiedzka pomoc istnieje naprawdę i warto czasem ją docenić? Niemniej jednak coś "po drodze" się nie zgrało. Rozdanie kart wprowadziło w błąd grających w warcaby. Teraz się wypierają, bo przecież w telewizji można mówić wszystko (oprócz prawdy). Ojcowie zabrali nam ojczyznę (Ty to powiedziałeś czy to głos pokolenia?). Zostały głucho-brzmiące hasła. Między jednym a drugim pokoleniem wzniesiono szklany (telewizyjny) ekran. Tamci milczą, Ci mówią jak opętani. Kogo słuchają młodzi? WSZYSTKICH! I NIKOGO. Zakładają słuchawki na uszy i bujają się w rytm, jak sieroty. Nowe zjawisko? Niech ktoś mądry odpowie. Pewnie wystawi spory rachunek za kilka frazesów. Zaproszony do popularnego programu, będzie się wdzięczył przed kamerą, a potem pochwali się rodzinie i znajomym, a oni poklepią go po ramieniu, jak to znajomi. Teraz na chorobach cywilizacyjnych zarabia się najlepiej. Kiedyś lekarstwo było jedno, ale dziś już nawet wódki trzeba się wypierać, bo to (zamiłowanie) trąci prowincjonalizmem i patologią. Poradniki wiedzą swoje. Ludzie też, ale wstydzą się o tym głośno mówić. Językiem urzędowym kraju jest... ten, od którego Pinokiowi rósł drewniany nos (lepiej obserwować uważnie kto się po nim drapie, a kto już opanował ten odruch).
Spoglądamy na siebie nieufnie. Ty zagrażasz mnie, a ja Tobie. Polityka nienawiści jest bardziej skuteczna niż ta "prorodzinna" (Nawet Kościół już na to wpadł. I wyciąga rękę, jakby oczekiwał zapłaty za kolejne "objawienie". Wiele emerytur podzielono już tym na połowę, niczym Morze Czerwone). Nie chcemy mieć dzieci, bo komórki i laptopy są drogie. Papierosy i tabletki "na uspokojenie" też. Najdroższa jest odpowiedzialność za kogoś. Unikamy jej. Nasi rodzice potępiają takie postawy, a przecież nawet nie potrafią z nami rozmawiać. Lub nie chcą.
Wszyscy uważają, że należy robić karierę. Rozpychają się i gryzą jak głodne psy. Kąsają. Niektórzy uciekają z podkulonym ogonem. Jeśli coś im zostaje z "uczty", jakoś przeżywają. Z marną pensyjką, zasiłkiem (to bez większej różnicy) dożywają spokojnej starości i umierają. Z braku chleba, leków, a przede wszystkim z braku pamięci. Nie własnej, choć taki stan działa ponoć przeciwbólowo (znów ukłon w stronę rodziców), ale cudzej, ludzkiej, tej, której nie przepisuje się na receptę. A, być może, powinno.
Porozumiewamy się wytartymi frazesami. Najłatwiej wszak upraszczać. A najprościej nie myśleć. Schematy z kolorowych pism wpychają się wszędzie. Oferują tanie rozwiązania (1,20 - 2,50 zł, jeszcze na to nas stać). W pogoni za marzeniami rodem z amerykańskich filmów zagubiły się prawdziwe, "ludzkie" autorytety, średniowieczne cnoty - sprawiedliwości, odwagi, szczerości lub choćby miłosierdzia. Porywy historii czasem wyrzucają wędrówców na kraj drogi. Trudno odnaleźć się w takiej zamieci. Jakiś głos za plecami śmieje się do rozpuku. Co zagubiliśmy w tej podróży przez czas? Gdzie szukać godności posród morza drwin? Jak walczyć o odpowiedzi, skoro nikt już nawet nie zadaje pytań?
Pytania zadaję, owszem. Może kiedyś znajdę na nie odpowiedź. Może nie zostanę ukarana za myślenie zbyt surowo. Na chwilę obecną nie wystawię ani diagnozy, ani nie wypiszę recepty. Mogę jedynie zasygnalizować co mnie boli. I przyznam szczerze, podziwiam walczących, bo donkiszoteria zawsze daleka jest od wygodnego konformizmu i za to jej chwała, choć pewnie często obrywa własną kopią. Polskość to teraz sprawa przetargów. Naiwni kupują, sprytni kasują, mądrzejsi idą z przyjaciółmi na "spatologizowaną" wódkę...


Czarna Krew
Na opocznianie.pl o nas.
Newsy

Informujemy że strona www.stowbial.pl od niedawna zmieniła swoją szatę graficzną ale przede wszystkim przeznaczenie. Nowi właściciele stworzyli portal o charakterze informacyjnym i nazwali go "EKG" czyli "Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów". Można tu poczytać o najnowszych wydarzeniach z życia gminy, ciekawe felietony i reportaże młodych publicystów oraz wydarzenia historyczne z życia tej gminy.

Redakcja tym samym zwraca się z prośbą do wszystkich chętnych ale przede wszystkim do byłych mieszkańców gminy Białaczów, którzy tak licznie zamieszkują powiat opoczyński, do współredagowania "EKG".


Źródło : www.opocznianie.pl
Parczówkowianki.

Chcielibyśmy przybliżyć czytelnikom EKG - Białaczów działalność Kół Gospodyń Wiejskich z terenu naszej gminy, a zamysł ten rozpoczynamy od przedstawienia KGW z Parczówka.
KGW w Parczówku, po reaktywacji, działa od niedawna. Zawiązało się, bowiem w drugiej połowie 2011 roku, a oficjalnie, jako stowarzyszenie funkcjonuje od kwietnia 2013 roku. Mimo krótkiego stażu najważniejsze jest to, jak stwierdza przewodnicząca Magdalena Brzeska, że kobiety z tej miejscowości postanowiły zawiązać grupę i wspólnie przedsięwziąć coś dla naszej małej ojczyzny.
Początki KGW w Parczówku sięgają 1970 roku. Jako pierwsza na czele grupy stała Janina Rudolf. Panie wspominają, że koło gospodyń pod jej kierownictwem działało bardzo dobrze. Organizowane były kursy gotowania, na których Parczówkowianki doskonaliły swoją sztukę kulinarną oraz organizowały zabawy z obficie zaopatrzonym bufetem. Następnie kołem zarządzały Julia Brzóska i Krystyna Bielczy. Po reaktywacji przewodniczącą KGW została wybrana Magdalena Brzeska, która tę funkcję pełni do dziś. Wraz z nią w skład zarządu wchodzą - zastępczyni przewodniczącej - Urszula Nowak, i skarbniczka - Edyta Brzózka.


(Foto - otrzymane od autorki tekstu S. Chałubińskiej)
Czy mnie jeszcze pamiętasz?

Czy ktoś pamięta tą budowlę? I jak się nazywała?

Strona 81 z 110 << < 78 79 80 81 82 83 84 > >>
Opoczno.info
Hitler w Białaczowie?
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Gniazdo Rodzinne
Zamek i pałac
Zamek
Pałac Platerów
Powstanie Styczniowe
Oficjalna strona miasta Opoczno
PLATEROWIE
MUZEUM w OPOCZNIE
Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów
Powered by PHP-Fusion © 2003-2006 - Aztec Theme by: PHP-Fusion Themes