Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów.
News Search:
Strona Główna · Historia - czy Hitler był w Białaczowie? · Znani z Białaczowa · Artykuły · Download · Linki · Galeria · OGŁOSZENIAMaj 03 2024 06:25:28
Obecny adres IP
3.141.27.244
Nawigacja
Statut
Ogłoszenia drobne
Strona Główna
Pogoda - Białaczów
Historia - czy Hitler był w Białaczowie?
Oświadczenie
LKS Białaczów
Kontakt
Szukaj
OGŁOSZENIA
Archiwum newsów
NASZE INICJATYWY
NOSTALGIA BAND
Ostatnie Artykuły
"Przeniknąć siebie...
Melancholia końca r...
Diagnoza stanu rzeczy.
Stracone pokolenie?
Nasze dzieci - nasz...
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 326
Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: Kaszmir
Orkiestra dęta
Najnowszy Album


Parczów
Losowa fotografia
Zaprzyjaźnione strony
Szkoła Podstawowa w Białaczowie
Szkoła Podstawowa - Miedzna Drewniana
BIP
Zespół muzyczny ,,Nostalgia Band-Białaczów
Czy mnie jeszcze pamiętasz?

Czy ktoś pamięta tą budowlę? I jak się nazywała?

Pomysł na biznes.
Journal

Od pewnego czasu funkcjonuje na rynku pracy pojęcie spółdzielni socjalnej. Zostało w Polsce wprowadzone Ustawą z dnia 20 kwietnia 2004 o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz. U. z 2004 r. Nr 99, poz. 1001).
Aktualną podstawą prawną dla funkcjonowania tychże spółdzielni jest Ustawa z dnia 27 kwietnia 2006 r. o spółdzielniach socjalnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 94, poz. 651).
Jest to moim zdaniem mało rozpowszchniona forma dająca mozliwość wychodzenia z bezrobocia i samozatrudnienia.


Kto może założyć Spóldzielnię Socjalną. Spółdzielnię socjalną mogą założyć:
-bezrobotni,
-niepełnosprawni,
-uzależnieni od alkoholu, narkotyków lub środków odurzających po zakończeniu leczenia,
-chorzy psychicznie,
-bezdomni realizujący indywidualny program wychodzenia z bezdomności,
-osoby opuszczające więzienie, które mają trudności z reintegracją społeczną

Pomoc finansowa Państwa
1/Założyciele spółdzielni zwolnieni są z opłat rejestracyjnych - za wpis spółdzielni do Krajowego Rejestru Sądowego .

2/ Osoby chcące założyć spółdzielnię socjalną mogą otrzymać jednorazowo środki z Funduszu Pracy na podjęcie działalności gospodarczej w wysokości nie przekraczającej 4-krotnej wysokości przeciętnego wynagrodzenia na każdego członka założyciela spółdzielni socjalnej

3/ Osoby chcące przystąpić do już istniejącej spółdzielni socjalnej mogą otrzymać środki z Funduszu Pracy w wysokości 3- krotności przeciętnego wynagrodzenia na każdego członka. Osoba niepełnosprawna zarejestrowana w powiatowym urzędzie pracy jako osoba bezrobotna albo poszukująca pracy może otrzymać ze środków Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych środki na wniesienie wkładu do spółdzielni socjalnej w wysokości nie wyższej niż piętnastokrotność przeciętnego wynagrodzenia.

4/ Dochody spółdzielni wydatkowane w roku podatkowym na społeczną i zawodową integrację jej członków są ? w części niezaliczonej do kosztów uzyskania przychodów - zwolnione z podatku dochodowego od osób prawnych.

5/ Spółdzielnia socjalna może ubiegać się o sfinansowanie ze środków Funduszu Pracy składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i wypadkowe , w pełnej wysokości przez okres 24 miesięcy od dnia zatrudnienia oraz w połowie wysokości przez kolejne 12 miesięcy, na podstawie odpowiedniej umowy między starostą a spółdzielnią oraz udokumentowanego wniosku spółdzielni.

To ogólnikowe zalożenia Ustawy. Takie inicjatywy kierowane sa do osób cierpliwych i konsekwentnych.Trzeba założyć że nie zawsze chcieć to móc.W przypadku trudności z pokonaniem barier administracyjnych i prawnych radzę skorzystać z pomocy fachowców zatrudnionych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Opocznie lub Starostwie Powiatowym.

Propozycje działalności gospodarczej Spóldzielni Socjalnej
Z szuflady wiejskiego marudy. Za moich czasów - czyli 50 +.
Journal Za moich czasów...

Mało co, tak bardzo wyprowadzało mnie niegdyś z równowagi, jak ten krótki tekst. Ulubiony wstęp mojej babci do komentarza na temat aktualnej rzeczywistości.
No, proszę... Nagle zaczynam rozumieć ukryty w nim sens. Nie wiem, czy to jakiś wyznacznik nadbiegającej starości, czy naturalna reakcja na zachodzące, a niezrozumiałe dla ustępującego pokolenia zmiany. Nie czuję się starym? Bardziej interesuje mnie, dlaczego stałem się książkowym przykładem outsidera? Czy to świadomy wybór, czy wpływ otoczenia? Niestety nie jestem socjologiem, a nawet socjologiem w amatorskim wydaniu. Pewne jednak spostrzeżenia kłębią się pod czaszką. I nie są miłe.
Coś niepokojącego dzieje się wokół. Społeczeństwo rozpada się, więzy międzyludzkie prostaczeją. Owszem, zauważyć można nadmierną nawet skłonność do zrzeszania się w grupy, ale jakież są tego motywy? My, ci dobrzy - oni źli, my mądrzy - oni durnie, my bogaci - oni motłoch, my wierni - oni bolszewicy, my z Legii - oni z Wisły... Zresztą nawet te sojusze wydają się chwilowe i koniunkturalne.


,,PYTANIE DNIA"

,,PYTANIE DNIA"-tak nazywać sie bedzie nowy cykl informacyjny na łamach ,,EKG" Od grudnia pojawiać sie będą krótkie i czasami niełatwe pytania do instytucji i osób posiadających wiedzę w danej dziedzinie.Oczekiwać będziemy odpowiedzi na nurtujące ale także prozaiczne pytania związane z życiem codziennym mieszkańców gminy.Zapytamy np czy nasza woda z kranów jest zdatna do bezpośredniego spożycia, jakie są proporcje narodzin do zgonów mieszkańców gminy,co dalej z pałacem w Białaczowie,czy w Zakrzowie zbiornik wodny zasilany jest przez zródło,czy w podziemiach Ratusza w Białaczowie powstanie kawiarnia, etc.
W związku z powyższym zwracamy sie z prośbą o sugestie innych pytań czy watpliwości na aders:
https://www.facebook.com/szpotonzby lub na stronie EKG-Białaczów po wcześniejszym zalogowaniu.


Redakcja
Nowy cykl artykułów.




Zapraszamy do nowego działu artykułów, "Z szuflady wiejskiego marudy". Teksty tam zamieszczone podejmują trudny problem percepcji otaczającego nas świata oraz perspektyw rozwoju ludzi.
Liczymy, że artykuły nie pozostaną bez echa. Być może znajdą się chętni do podjęcia polemiki i przedstawienia własnych przemyśleń?


Z szuflady wiejskiego marudy
Gdzie, jak nie u nas?




Z wielką przyjemnością pragniemy poinformować wszystkich mieszkańców i sympatyków gminy Białaczów o sukcesie jaki odniosła nasza Biblioteka Publiczna, zajmując II lokatę w III edycji konkursu "Działanie w partnerstwie - partnerstwo w działaniu" organizowanego przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi oraz Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego.
Konkurs zorganizowano w ramach Programu Rozwoju Bibliotek, którego założenia polegały m.in. na poszerzeniu form współpracy bibliotek ze środowiskiem lokalnym, umocnieniu znaczenia bibliotek w gminach, inicjowaniu działań partnerskich z organizacjami publicznymi i pozarządowymi oraz dzielenie się z innymi bibliotekami wyniesionymi z tych praktyk doświadczeniami.



A tak przedstawiają się wyniki konkursu:
- Miejska Biblioteka Publiczna w Konstantynowie Łódzkim - I miejsce (192 pkt.)
- Gminna Biblioteka Publiczna w Białaczowie - II miejsce (187 pkt.)
- Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Białej Rawskiej - III miejsce (184 pkt.)
- Gminna Biblioteka Publiczna w Sędziejowicach - III miejsce (181 pkt.)

Na ręce kierownik Gminnej Biblioteki Publicznej w Białaczowie - Izabeli Wiktorowicz, a także wszystkich, którzy przyczynili się do tej nominacji, składamy ogromne podziękowania za pracę, zaangażowanie i przynoszenie chluby naszej małej społeczności.


Źródło: oficjalna strona Urzędu Gminy w Białaczowie
Fotografia : W. Biernacki
IV Białaczowskie Spotkania ze Sztuką Amatorską.

W miniony weekend w świetlicy wiejskiej w Białaczowie odbyło się IV Spotkanie ze Sztuką Amatorską. Pomysłodawcą i inicjatorem tego wydarzenia jest Wiktor Biernacki, który pragnie przybliżać mieszkańcom gminy twórczość naszego regionu i propagować idee związane z szeroko rozumianą kulturą. Trudy organizatorskie "Spotkań" wzięła na swoje barki Gminna Publiczna Biblioteka w Białaczowie.
Dwudniowa impreza zachęciła do odwiedzin wiele osób. Nie zabrakło włodarzy gminy w osobach Wójta - Jana Jóźwika, jego zastępcy - Barbary Goworek oraz Przewodniczącego Rady - Zdzisława Pruska. Zaproszeni goście mogli podziwiać rękodzieło artystów, m.in.: rzeźby w drewnie, przykuwające uwagę kunsztem wykonania, serwetki, misternie dziergane na szydełku, rysunki dzieci ze szkoły, wyplatane z wikliny koszyki i wiele innych eksponatów. Zachwyt budziły przede wszystkim piękne obrazy Marii Koneckiej, które już od drzwi wejściowych wprowadzały przybyłych w świat prawdziwych doznań estetycznych.
Wieczór z wielką wprawą i wdziękiem poprowadziła kierowniczka Gminnej Biblioteki Publicznej w Białaczowie - Izabela Wiktorowicz, która niejednokrotnie musiała zapanować nad niesfornymi dziećmi, biorącymi udział w konkursie piosenki żołnierskiej, pokazie taekwondo, spektaklu muzyczno - słownym i występie chóru z białaczowskiego gimnazjum. Wszystkie te pozycje budziły wśród publiczności wiele entuzjazmu, ale chyba największe poruszenie wywołał żywiołowy pokaz sztuk walki odbywający się przy dźwiękach przeboju "Eye Of The Tiger".
Atmosfera, jaka zapanowała w pomieszczeniach świetlicy wiejskiej z okazji Spotkań ze Sztuką Amatorską, była wyjątkowo rodzinna i swobodna. Miłe wrażenie sprawiało zaangażowanie rodziców, którzy pragnęli wspierać swoje pociechy przed występem i uwiecznić na fotografii tak ważne w życiu młodego człowieka chwile.
W niedzielę nastąpiło podsumowanie konkursów i wręczenie nagród, a także dalsza część pokazów. Między przybyłymi można było posłyszeć opinie pełne uznania, zwłaszcza zdanie, że "wreszcie coś się dzieje", że przyjemnie jest uczestniczyć w podobnych wydarzeniach i chętnie przychodziliby częściej na takie wystawy. Dlatego też życzylibyśmy sobie kolejnych tego typu inicjatyw oraz ludzi z wizją i zacięciem społecznym, takich jak Wiktor Biernacki, któremu serdecznie dziękujemy za stworzenie możliwości obcowania ze sztuką.


Iwona Urbańczyk.
Z szuflady wiejskiego marudy Stracone pokolenie?

Od kilku lat przytaczane są coraz częściej i przy różnych okazjach statystyki bezrobocia wśród młodych, dobrze wykształconych ludzi, którzy wiele poświęcają, by na rynku pracy stać się atrakcyjnymi i potrzebnymi, lecz w rezultacie marnują tylko kilka lat życia na studia i dokształcanie. Wspomina się o nieefektywności nauczania, braku informacji co do wymogów przyszłych pracodawców, niespełnionych ambicjach absolwentów szkół wyższych, zwłaszcza humanistów, ciągłym zapotrzebowaniu na fachowców w danym zawodzie i inżynierów.
W małych gminach, jak nasza, marazm, stagnacja i frustracja to codzienność dla ludzi wkraczających w dwudziesty i trzydziesty rok życia. Większość z nich marzy o wyjeździe za granicę i zatrudnienie się tam chociażby na budowie czy przy zmywaku. Wcale to nie dziwi, skoro ewentualnością, często jedyną, jest pozostawanie na utrzymaniu rodziny i dorywcze prace "na czarno", dajmy na to w podwarszawskich sadach. Jeśli już nawet uda się znaleźć pracę, wynagrodzenie większe niż najniższa krajowa jest prawie nieosiągalne. Łatwo przeliczyć, że starcza ono na niewiele, zaspokaja jedynie podstawowe potrzeby i w dalszym ciągu nie pozwala na usamodzielnienie się, założenie rodziny, wynajęcie mieszkania czy wybudowanie domu, cóż dopiero na myślenie o własnych dzieciach. Tu pojawia się kolejna kwestia - niż demograficzny.
Zdarza mi się słyszeć słowa - "Komuno wróć!" padające z ust ludzi dwudziestokilkuletnich. Są one wypowiadane trochę ze śmiechem, ale widzę, że jest to śmiech przez łzy. Być może niewiele już pamiętają z tamtych czasów, jednak opowieści rodziców, że pracy było w brud, nie pracował, kto nie chciał i był za to potępiany, a nawet zmuszany do przyjęcia jakiegoś stanowiska, to, że nawet zwykłego robotnika szanowało się i wspierało - wydaje się dziś idyllą.
Rezygnacja z młodzieńczych marzeń jest trudna. Niesie za sobą poczucie niespełnienia i zgorzknienie. Taki człowiek nie ma już ochoty na podejmowanie inicjatyw społecznych, na uczestniczenie w życiu kulturalnym. Po prostu wstydzi się własnej bezradności, kilkuletniej, postrzępionej kurtki i zniszczonych butów, wie już, że zapytania o pracę przygnębiają go i denerwują. Po cichu zazdrości tym rówieśnikom, którzy przejęli firmę rodziców, lub mieli dzięki ich koligacjom ułatwiony start. Być może jest to uogólnienie, lecz sporo w nim prawdy.
Wielu młodych wyjechało do większych miast. Łódź i Warszawa to taka nasza lokalna mekka. Koledzy z ławy szkolnej, którzy wyemigrowali, odwiedzają rodzinne miejscowości przy okazji świąt i w czasie wakacji. Na początku robią to chętnie i często. Chcą spotkać się z przyjaciółmi, odpocząć od gwaru, do którego jeszcze nie przywykli, zwolnić tempo życia. Czują przywiązanie i sentyment do miejsca, gdzie się wychowali. Niestety, z upływem lat pojawiają się coraz rzadziej, widzą rozłam między tym, co udało im się osiągnąć, a tym, co pozostawili za sobą, ciągle stojących w miejscu znajomych i bliskich. Nie mają już wspólnych tematów z nimi, wysłuchują tych samych problemów i narzekań. Mentalność wsi zaczyna ich razić i z ulgą wracają do swojej codzienności oddalonej o kilkadziesiąt, kilkaset kilometrów.
Nie łatwo jest szukać leku na taki stan rzeczy. Nawet socjologowie, ekonomiści, psychologowie potrafią jedynie przytaczać zaobserwowane zjawiska. Tym bardziej nie będę próbować mierzyć się z wyciąganiem wniosków. Po prostu, choć nie jestem już dzieckiem, chcę wierzyć, że pojawi się wreszcie jakieś światełko w tunelu, które oświetli nam przyszłość i nie pozwoli na zmarnowanie tego pokolenia.


Felieton : Krystyna Zorka
Z szuflady wiejskiego marudy. Nasze dzieci - nasza sprawa - nasza przyszłość.
Newsy

Od kiedy powstał portal EKG - Białaczów, który w założeniu ma przybliżać mieszkańcom gminy wydarzenia mające miejsce na jej terenie, przedstawiać sąsiadów, którzy, prócz typowej i zrozumiałej pogoni za chlebem, postanowili wcielać w życie godne uwagi idee, czy to społeczne, czy kulturalne, prześladuje mnie myśl o rozłamie klasowym i pokoleniowym między nami. To nie jest żadna nowa tendencja, lecz zjawisko, jakie trwa od lat, dlatego przytoczone przeze mnie kwestie i wnioski nie są z pewnością żadnym odkryciem.
Wszyscy zauważamy i odczuwamy, że z przestrzeni międzyludzkiej naszej wspólnoty wieje chłodem. Młodzi dorastają w zupełnie innych warunkach niż ich rodzice. Prawidła, które sprawdzały się kiedyś, z wolna przestają być adekwatne do współczesnych wymogów świata. Być może właśnie dlatego tak trudno nam się porozumieć. Być może właśnie dlatego żyjemy nie razem, a obok siebie, zasypując te wyrwy banalnymi gestami i słowami.
Szacunek i posłuch należący się rodzicom powinien być sprawą oczywistą dla każdego młodego człowieka. Dziś niektórzy odczuwają go instynktownie, ale większość stara się podążać własną drogą, poszukując dla siebie czegoś prawdziwego i stałego. Już nawet kilkuletnie dzieci dostrzegają, że ich opiekunowie wyznają zasady, które dla nich są jedynie pustymi hasłami. Nie nauczono ich tego. Pośród trosk, biedy i niedostatku czasu, zabrakło miejsca na pokazywanie rzeczywistości, taką jaką była kiedyś, procesu zachodzących w niej zmian, prób dostosowania się do jej nowego oblicza. A może wynika to z niedostępności środków? Lub po prostu uświadomienia sobie, jakie to ważne? Zrozumiałe, że dorośli, zaganiani i zagubieni w pogoni "za groszem", sfrustrowani i zmęczeni, skupiają się często na zaspokajaniu podstawowych potrzeb swoich rodzin. Choć jakie to będzie miało w przyszłości konsekwencje, dopiero się okaże.
Dzieciaki szukają w takiej sytuacji alternatyw. Najliczniejsza grupa zasila szeregi tzw. wirtualnych sierot, które po szkole spędzają czas na grach internetowych, portalach społecznościowych, gdzie długie godziny konwersują na błahe tematy, lajkują swoje posty, umieszczają zdjęcia i wstawiają pod nimi uśmiechnięte buźki. Rodzice nieczęsto poświęcają im dostatecznie dużo uwagi, by poznać ich myśli, pragnienia, potrzeby.
Coraz rzadziej widzi się grupkę rówieśników urządzającą wspólne zabawy, biegającą za piłką, ślizgającą się zimą na lodzie, czy płatającą sobie wzajemnie psikusy. Coraz mniej w powietrzu ich radosnego śmiechu. Mniej też liczy się charakter i zdolności, a bardziej stan posiadania, wysokość otrzymywanego "kieszonkowego", modne ubrania i akcesoria. Tylko to pozwala "dobrze się czuć" w gronie kolegów. Tylko, gdzie tu prawda i szczerość odczuć, gdzie obiektywizm sądów? Doprawdy wartości ponadczasowe przegrały batalię na rzecz postawy "tu i teraz"? Czy różnorodność opinii uległa zachowawczej powszechności sądów?
Ciągle za mało chęci i pomysłów na zagospodarowanie tej przestrzeni, w jakiej poruszają się młodzi ludzie. Wciąż brak miejsc, w których mogą się spotykać, rozmawiać, uprawiać sport czy też obejrzeć wspólnie dobry film. Minęły czasy, gdy nastolatkowie włóczyli się po ulicach. Dziś izolują się we własnych czterech ścianach, a jednym z nielicznych śladów ich aktywności jest stukot w klawiaturę komputera i telefonu komórkowego. Nie trzeba chyba wyjaśniać powiązania między takim stanem rzeczy a rosnącymi statystykami występowania stanów lękowych, depresji i nerwic wśród dzieci, sięgania przez nich po używki, jak chociażby dopalacze?
Przygnębiający jest brak zaangażowania i odpowiedzialności za wychowanie kolejnego pokolenia. Może już czas na opamiętanie i przystanięcie w tej drodze do nikąd, na rozejrzenie się wkoło i współdziałanie w trosce o lepsze jutro?


Felieton : Krystyna Zorka
Śmiercionośne dymy z kominów.
Newsy

W ostatnich dwóch miesiącach dość często gościłem w mym ukochanym Białaczowie. Jak pozytywnie zmienił sie zaobserwowałem spacerując wieczorami ulicami i uliczkami. Jednego czego mi brakuje, myśląc mikro-globalnie, to miejsca pracy dla tych młodych i starszych, którzy zdecydowali sie tu spędzić swoje życie. Przecież gmina nie należy do rolniczych ani przemysłowych. To taka dygresja, która w moich felietonach pojawiać sie będzie dość często. Te moje spacery natknęły mnie też obawami. Z założenia miejscowość w której nie ma przemysłu, środowisko naturalne, w tym powietrze powinny być bez zarzutu. Niestety, w moje nozdrza uderzał zapach duszący i kwaśny. To efekt wieczornego ogrzewania swoich domów różnymi paliwami i nie zawsze węglem kamiennym. Tak sie już dzieje od wieków, że okresie jesienno- zimowym następuje w atmosferze większe gromadzenie trucizn spowodowane emisją trujących gazów z naszych domów. Wielu mieszkańców spala w swoich piecach tworzywa sztuczne nie zdając sobie sprawy z tego, że produkują niezwykle trujące gazy, których wdychanie powoduje działanie rakotwórcze, osłabienie odporności na choroby, intensywne alergie i wiele innych dolegliwości. Największe szkody gazy te powodują w organizmach dzieci. Niektóre choroby pojawiają się nawet po wielu latach. W okresie wiosenno letnim przyroda, czyli nasze pola, łąki, lasy są naszymi naturalnymi lekarzami, bo absorbują prawie wszystkie trujące związki, a przy tym produkują tlen. Do najbardziej zabójczych związków, które wpływają niekorzystnie na nasz organizm należą:

- Tlenek węgla (CO) - jest bezzapachowym gazem trującym wywołuje utratę koordynacji ruchowej lub nawet śmierć.
- Dwutlenek węgla (CO2) - mniej szkodliwy od tlenku węgla, pobudza układ oddechowy do większej inhalacji innych związków toksycznych.
- Chlorowodór (HCl) - o ostrym kwaśnym zapachu, niszczy oczy, drogi oddechowe wywołując stany zapalne.
- Cyjanowodór (HCN) - jest gazem bezbarwnym o migdałowej woni paraliżuje system oddechowy.
- Nakroleina, aldehydy, kwas mrówkowy - drażnią błonę śluzową i spojówki.
- Fosgen (COCL2) - powstaje podczas procesu spalania przy obecności chloru w powietrzu, ma zapach zgniłego siana, wywołuje ostry obrzęk płuc i zmiany w krążeniu.
- Fenol (C6H5OH) - działa trująco na nerwy, powoduje zaburzenia słuchu, bóle głowy, skłonność do kaszlu, osłabienie, swędzenie skóry.
- Dwutlenek siarki (SO2) - wywołuje skurcz i obrzęki krtani, co może spowodować nawet śmierć.
- Formaldehyd - gaz o silnym zapachu, podrażnia spojówki i górne drogi oddechowe.
(Źródło: Dział Ekologii i Ochrony Środowiska Małopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Karniowicach)

Pamiętać przy tym trzeba że gazy te najbardziej szkodliwe są dla dzieci, a choroby pochodne od tych trujących związków, rozwijają sie latami.

W tym miejscu nasuwa sie moja wątpliwość co do decyzji mieszkańców odesłania z kwitkiem inwestora, który chciał w naszej gminie uruchomić ,,fabrykę" taniej i odnawialnej energii. Przecież mogliśmy najbardziej z tego skorzystać i dostać: tańszą energię, argument do tanich kredytów z Banku Ochrony Środowiska, miejsca pracy, korzyści finansowe dla gminy i użyczających grunty pod wiatraki. Jeżdżąc po kraju, da sie zauważyć że takich inwestycji jest coraz więcej i nie koniecznie argument utraty w orientacji przez przelatujące stada ptaków jest najważniejszy.

Czytając powyższy felieton, proszę bardzo na skupienie sie nad problemem głównym i sugestie co można zaradzić by jesienią i zimą móc wychodzić na zdrowotne spacery, a ogrzewając swoje domy nie myśleć tylko o sobie.



Felieton : Zbigniew Szpoton
Integracja czy dezintergracja?
Newsy

Gmina Białaczów nie należy do dużych ani bogatych. Każde z 14 sołectw funkcjonuje na zasadzie odrębności, wciąż jeszcze izoluje się i ogranicza do współżycia ściśle sąsiedzkiego. Oczywistym jest fakt, że przeciętny człowiek w centrum swoich zainteresowań i aktywności lokuje własne problemy, mniejsze, większe, niejednokrotnie banalne i prozaiczne. Jednak, niestety, często zapomina przy tym, dziś jest to coraz bardziej odczuwalne, o ludziach, jacy otaczają go na co dzień. W pogoni za potrzebami programowanymi przez środki masowego przekazu, tracimy tożsamość na rzecz dóbr materialnych, a wartości takie jak chociażby patriotyzm lokalny i poczucie wspólnoty zanikły już niemal zupełnie.
Najbliżej nam do swoich współplemieńców mieszkających za najbliższą "miedzą", dlatego ciągle niewiele wiemy, co dzieje się nieco dalej, w wiosce oddalonej o 2, 3, 5 kilometrów. Tak było zawsze. Wieści jakie docierały do każdej z miejscowości były zazwyczaj zniekształconym "echem" wydarzeń. Zdarzało się też niejednokrotnie, iż dynamiczne jednostki obdarzone pasją, zapałem i potrzebą przysłużenia się innym, trafiały w próżnię, nie mogąc przebić się przez mur obojętności, marazmu i niechęci.
Ale może się to zmienić! Współcześnie istnieje już technika, która umożliwia mentalne, kulturowe i socjologiczne zbliżenie do siebie wszystkich mieszkańców gminy. Warto z nich korzystać, by nasza wspólnota zacieśniła więzi, byśmy na bieżąco uczestniczyli w inicjatywach pojawiających się w okolicy. Takim pomysłem jest m.in. Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów, powstała dzięki zaangażowaniu Zbigniewa Szpotona i Piotra Kolczyńskiego.
Idealną sytuacją byłaby taka, gdyby jak najwięcej osób włączyło się w ten projekt. Przecież nie chodzi o to, by ktokolwiek zarzucał odbiorców subiektywnym przeglądem informacji o bieżących wydarzeniach, ale o to, byśmy dzielili się spostrzeżeniami, pomysłami, przeżyciami związanymi z "naszym gniazdem rodzinnym", a tym samym, kształtowali własną rzeczywistość. Może w ten sposób poznamy się lepiej i bardziej docenimy tradycję, historię i dokonania tych ziem, a także - siebie nawzajem.


Felieton - Iwona Urbańczyk
Strona 82 z 110 << < 79 80 81 82 83 84 85 > >>
Opoczno.info
Hitler w Białaczowie?
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Gniazdo Rodzinne
Zamek i pałac
Zamek
Pałac Platerów
Powstanie Styczniowe
Oficjalna strona miasta Opoczno
PLATEROWIE
MUZEUM w OPOCZNIE
Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów
Powered by PHP-Fusion © 2003-2006 - Aztec Theme by: PHP-Fusion Themes