Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów.
News Search:
Strona Główna · Historia - czy Hitler był w Białaczowie? · Znani z Białaczowa · Artykuły · Download · Linki · Galeria · OGŁOSZENIAGrudzie� 12 2024 08:21:21
Obecny adres IP
18.97.9.175
Nawigacja
Statut
Ogłoszenia drobne
Strona Główna
Pogoda - Białaczów
Historia - czy Hitler był w Białaczowie?
Oświadczenie
LKS Białaczów
Kontakt
Szukaj
OGŁOSZENIA
Archiwum newsów
NASZE INICJATYWY
NOSTALGIA BAND
Ostatnie Artykuły
"Przeniknąć siebie...
Melancholia końca r...
Diagnoza stanu rzeczy.
Stracone pokolenie?
Nasze dzieci - nasz...
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 327
Nieaktywowany Użytkownik: 1
Najnowszy Użytkownik: Uloni1
Orkiestra dęta
Najnowszy Album


Parczów
Losowa fotografia
Zaprzyjaźnione strony
Szkoła Podstawowa w Białaczowie
Szkoła Podstawowa - Miedzna Drewniana
BIP
Zespół muzyczny ,,Nostalgia Band-Białaczów
Witamy
Informujemy, że strona internetowa EKG Białaczów(stowbial.pl) wykorzystuje do poprawnego działania pliki cookie. Jeśli nie zgadzają się Państwo na ich instalację, prosimy zmienić ustawienia przeglądarki.

Pogoda Białaczów z serwisu Twoja Pogoda


Nasz adres mailowy : [email protected]
,,GOSPODARZ DÓBR BIAŁACZOWSKICH" Część2

,,Jakkolwiek dla określenia dokonań Z. Broel-Platera trudno użyć przymiotnika ,,wybitne", to przecież bez wątpienia należy uznać je za ,,znaczące. Były takimi choćby ze względu na skalę działania właściciela dóbr białaczowskich. Owe dobra obejmowały obszar 5177 ha (1923r), były więc największymi w powiecie opoczyńskim i jednymi z największych w województwie kieleckim. Pozycję największych zachowały także po tym, jak reforma rolna i sprawa serwitutów uszczupliły stan posiadania białaczowskich Platerów. Na ich obszarze znajdowały się browary, gorzelnie, młyny i cegielnie, co dodatkowo powiększało wagę gospodarczą posiadłości. Znaczenie i rozpoznawalność Z. Broel-Platera wynikały także z przynależności do rodu, który wprawdzie nie był rodzimy, pochodził z Westfalii, zaś przybył do Polski z Inflant w XVI w.-ale którego członkowie szybko polonizowali się. Będąc wojewodami ,marszałkami, czy wreszcie ministrami na dworze królewskim, zapisywali piękne karty w dziejach narodu i państwa polskiego"
,,Ważnym elementem zainteresowań Z. Platera była hodowla koni. Był właścicielem stada liczącego ponad 100 sztuk. W okresie I wojny światowej właściwie przestało ono istnieć. Najpierw wierzchowce po początkowych wahaniach ofiarował Legionom. Pozostałe konie stopniowo rekwirowała armia rosyjska, austriacka, niemiecka, pózniej także polska. Po zakończeniu działań wojennych dziedzic białaczowski przystąpił do odbudowy potencjału swojego majątku. Ponieważ faktyczna likwidacja stada koni pociągowych utrudniała gospodarowanie na dużym areale, Plater postanowił sięgnąć po pożyczkę 500 tys marek na zakup pługów motorowych. W majątku, ze względu na słabe gleby, dominowała uprawa żyta i owsa. Zboża nie przynosiły dużych dochodów, przy tym grunty orne zajmowały nieco ponad 20% ogółu powierzchni dóbr. Inaczej rzecz się miała z ziemniakami. Ich produkcja wykazywała tendencję wzrostową, jako że stanowiły one podstawowy surowiec dla pracy gorzelni. W okresie międzywojennym gorzelnia w Białaczowie stała się jednym z najnowocześniejszych w promieniu kilkudziesięciu kilometrów zakładem produkcyjnym- niezależnie od koniunktury przynosił spore dochody"
,,Kolejnym elementem gospodarki białaczowskiej były stawy hodowlane. Miały one zajmować około 20 ha. Ryby z białaczowskich stawów dostarczano na dworskie stoły. Wreszcie wspomnieć należy o rozległym sadzie, założonym jeszcze przez Małachowskiego, a odnowionym przez ojca Zygmunta"
,,W drugiej połowie lat 20, Z. Broel-Plater zaczął przymierzać się do realizacji wielkiego projektu, mianowicie wytwórni wyrobów ceramicznych. Był to pomysł wpisujący się w lokalną tradycję przemysłową, jako że na terenie powiatu opoczyńskiego wyroby z wypalanej gliny wytwarzano właściwie ,,od zawsze", wykorzystując występujące tu złoża surowca. Inwestycje poprzedziło gromadzenie środków finansowych, Zaciągnięto pożyczki bankowe ,sprzedano część majątku m.in lasy, młyn w Parczówku, oraz niewielkie posiadłości na Lubelszcyznie. Uszczuplono też zasoby finansowe zgromadzone na potrzeby wywianowania córek- za ich zgodą. Przygotowano również grunt pod budowę fabryki, przeznaczając na ten cel część folwarku Skronina. Aby ułatwić wywóz wyprodukowanych towarów, połączono budowany zakład bocznicą z linią kolejową Skarżysko-Koluszki. Plan biznesowy oparto na prostym założeniu. Liczono że wyprodukowaną cegłę kupią chłopi, zastępując drewniane chaty i zabudowania, murowanymi budynkami. Pierwotnie planowano produkcję 500 tys cegieł miesięcznie. Niestety, tego poziomu nie udało się osiągnąć. Popyt na wyroby ceramiczne był znacznie mniejszy od planowanego. Jakie były tego powody?. Przede wszystkim niedobry okazał się czas, w którym cegielnia rozpoczęła produkcję. Zakłady uruchomiono w listopadzie 1929 roku, a więc wkrótce po tym, jak nastąpiło tąpnięcie na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku. Rozpoczął się wielki kryzys ekonomiczny. Obrócił on wniwecz wszelkie plany i nadzieje związane ze sztandarową inwestycją Platerów. W konsekwencji 25 pazdziernika 1932 roku sąd okręgowy w Radomiu ogłosił upadłość zakładu. Zadłużenie cegielni okazało się tak wielkie, że wyrokiem sądu obciążono także majątek hrabiego Zygmunta. Aż do śmierci w 1934 r. Zygmunt dążył do odzyskania kontroli nad firmą i ogólnie całym majątkiem. Bezskutecznie. Zadłużenie, które obciążało Białaczów, udało się częściowo umorzyć, zrestrukturyzować i częściowo spłacić synowi i następcy, Ludwikowi."


Był to drugi fragment z publikacji dr Tadeusza Wojewody - ,,Zygmunt Broel Plater. Gospodarz dóbr białaczowskich, działacz społeczny, polityk ziemiański"

Z.S
,,GOSPODARZ DÓBR BIAŁACZOWSKICH" Część I
Ukazała się dawno oczekiwana, przynajmniej przeze mnie, publikacja autorstwa dr Tadeusza Wojewody na temat reformatorskich dokonań Zygmunta Broel Platera na ziemiach białaczowskich. Artykuł został opublikowany w drugiej już serii ,,Almanach świętokrzyski", wydanego przez Polskie Towarzystwo Historyczne, Oddział w Skarżysku- Kamiennej.
Z publikacji dowiadujemy się i znajdujemy potwierdzenie, że lokalnym reformatorem, inwestorem zakładów przemysłowych na naszych ziemiach w tamtym czasie, był nikt inny, jak Zygmunt Broel- Plater. Dlaczego to podkreślam. Otóż chcę zadać kłam narracji niektórych mieszkańców naszej gminy, jakoby autorem rozwoju przemysłowego Białaczowa był Stanisław Małachowski. Z publikacji dr Wojewody nie wynika wprost, że marszałek Sejmu Czteroletniego nie przyczynił się do promocji naszych ziem (Pałac i Ratusz), ale to rodzinie Platerów należą się peany, za to jak gospodarczo rozkwitał Białaczów.
Kilka słów o autorze publikacji:



,,Z POWODÓW OSOBISTYCH PODEJMUJE SIĘ PRÓBY WYPEŁNIENIA LUK W HISTORIOGRAFI A TAKŻE MAM NADZIEJĘ ŻE PRZYCZYNIĘ SIĘ W TEN SPOSÓB-CHOĆBY W MINIMALNYM STOPNIU- DO PRZYWRÓCENIA OBECNYM MIESZKAŃCOM BIAŁACZOWA PAMIĘCI O CZŁOWIEKU, KTÓRY TAK WIELE UCZYNIŁ DLA DOBRA MIEJSCOWEJ SPOŁECZNOŚCI"


TADEUSZ WOJEWODA- ur. 03/01/1957 r w Częstochowie. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego, Wydziału Nauk Społecznych. Studia Podyplomowe z Religioznawstwa ukończył na Uniwersytecie Warszawskim. W 2004 roku, na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, obronił tytuł doktora. Pracował w szkolnictwie podstawowym i średnim (Białaczów, Skarżysko-Kamienna). Pomysłodawca utworzenia Polskiego Towarzystwa Historycznego -Oddział Skarżysko-Kamienna.
Miłośnik jazzu. Wieloletni perkusista zespołu ,,Nautilus" Mieszkaniec Białaczowa i Skarżyska-Kamiennej



,,ZYGMUNT STEFAN MARIAN BROEL-PLATER urodził się 5 sierpnia 1870 roku w Jurkowie (powiat kościański) Zgodnie z tradycją właściwą ziemiaństwu, pierwsze nauki pobierał w domu rodzinnym. W 1888r, Zygmunt zdała maturę i rozpoczął studia na Uniwersytecie Monachijskim. W tym czasie-przypomnijmy-jego ojciec. Ludwik, stał się właścicielem dóbr białaczowskich (po śmierci Stanisława Małachowskiego, dotychczasowa właścicielka dóbr, bezdzietna Hortensja Małachowska, nie czując się związana z Białaczowem, zapisała je w testamencie swojemu SIOSTRZEŃCOWI, Ludwikowi Broel-Platerowi.) Nowy właściciel wszedł w posiadanie majątku dużego wprawdzie, ale mocno zadłużonego. Zakrzątał się koło spraw ekonomicznych na tyle skutecznie, że majątek białaczowski zdjęto z licytacji. Ludwik dbał o przejęte od Małachowskich dobra białaczowskie. Wprowadzał nowinki techniczne, tak w rezydencji, jak i w gospodarstwie, m.in. zainstalował urządzenie, które wówczas robiło furorę w zamożnych warstwach społecznych, mianowicie telefon. Rezydencję, pierwotnie skrojoną na potrzeby samotnego marszałka Sejmu Czteroletniego Stanisława Małachowskiego, wyremontował i rozbudował. W połowie lat 90-tych, wybudował przy gorzelni w Wąglanach zakład rektyfikacyjny oraz młyn w Petrykozach. Od 1900 r. ze względu na zły stan zdrowia, także psychicznego, Ludwik Broel-Plater przekazał zarządzanie majątkiem w Białaczowie, swojemu najstarszemu synowi- Zygmuntowi. Wówczas Białaczów, rodzina Platerów traktowała jako gniazdo rodzinne. Zarządzając majątkiem, Zygmunt działał w organizacjach społecznych i wchodził w świat polityki-choć publicznie deklarował że nie jest politykiem"

Dalsza część- już wkrótce

Zbigniew Szpoton

TWÓRCY-PASJONACI
Prezentujemy prace twórców, amatorów zamieszkujących w naszym mieście i gminie. Tym samym zwracamy się z prośbą o przesyłanie na nasz adres mailowy propozycje prac innych twórców-pasjonatów. Nasza publikacja materiałów nie ma charakteru komercyjnego, tak więc nie podajemy informacji adresowych a tym bardziej cenowych.

Dziś propozycje prac twórców-pasjonatów:

ROBERT KUJAWSKI. Mieszkaniec Wąglan. Swoją pasję twórczą rozpoczął od modelarstwa. Jego prace modelarskie przedstawia pierwsze ze zdjęć. Dziś postawił na inny materiał twórczy, czyli drewno, a konkretnie deska i żywica. W swojej pracowni, w zaciszu domowym , w czasie wolnym od zajęć zawodowych i rodzinnych, tworzy zegary, stoliki, tace, podstawki. Swoje prace wystawia na sprzedaż na portalach internetowych.



DIANA TARASKA- Mieszkanka Białaczowa. Jej pasja to malarstwo i ozdoby świąteczne. A że przed nami okres świąt bożonarodzeniowych, prezentujemy prace związane z tym okresem.


To tylko część prac, jakie nasi twórcy postanowili pokazać naszym czytelnikom. Osoby zainteresowane pracami a także zakupem jakiegoś ,,dzieła" odsyłamy na profile facebookowe naszych bohaterów

Zbigniew Szpoton
,,PSZCELARSTWO WCIĄGA"

Należy do jednych z najmłodszych pasjonatów pszczelarstwa w naszym województwie. Od kiedy odziedziczył tą pokoleniową tradycję, rozwinął produkcję miodu i produktów pszczelich, Otworzył działalność gospodarczą, dostarczając swoje produkty nie tylko lokalnym odbiorcom i konsumentom. W jego podwórkowym sklepiku możemy znalezć całą gamę produktów pszczelich, Co jakiś czas Pan Paweł poszerza swoją ofertę, proponując np. miody z dodatkiem owoców i ziół a nawet czosnku. Jego produkty możemy podpatrzeć na stronie internetowej www. świat- pszczol.pl.
Pan Paweł Szafran nie należy do ludzi zamkniętych i skupionych na własnym celu. Jest zaangażowany w sprawy społeczne miasta i gminy Białaczów, dbając przy tym o promocję tego środowiska. W najnowszej bożonarodzeniowej ofercie (zdjęcia poniżej) znajdziemy propozycje prezentów, które możemy nabyć w jego sklepiku lub przez internet. A oto co ON sam mówi o sobie i swojej pasji:


Pszczoły w naszej rodzinie są obecne od zawsze
,,Pszczelarzem jestem ja, był nim mój ojciec, dziadek, i jego ojciec a mój pradziadek. Z opowieści dziadka i ojca pamiętam, że pradziadek jeszcze przed wojną miał około 50 uli w okolicach Pacanowa.
Koleje losu i wojny rzuciły dziadka już w okolice Białaczowa, gdzie postanowił się osiedlić i zająć pszczelarstwem. Pamiętam opowieść o przewiezieniu uli z pszczołami na wozie konnym do nowego domu.
Dziadek w pszczelarstwo wciągnął mojego ojca. W tym momencie pasieka miała już około 80 uli różnych typów. Od uli warszawskich po ule wielkopolskie stojaki, leżaki.
Minęło kilkadziesiąt lat i w pszczelarstwo ojciec wciągnął mnie. Szło z oporami, na początku bałem się pszczół. Ale po przełamaniu pierwszych lodów, wyciągnięciu niezliczonej liczby żądeł z chyba każdej części ciała nie wyobrażam sobie życia bez obecności w nim pszczół. Jest to miłość trudna i wymagająca, bo i one są wymagające i nietolerujące błędów. Ale dająca jakże dużo satysfakcji i radości kiedy widzi się tańczące na plastrze czy wylotku pszczoły.

Obecnie pasieka liczy około 400 uli i stale się powiększa. Są to w głównej mierze ule styrodurowe wyprodukowane u nas. Na przestrzeni tych wszystkich lat wszystkie ule obecne w naszych pasiekach robiliśmy sami. Począwszy od drewnianych uli warszawskich leżaków, przez drewniane ule wielkopolskie a obecnie ule ze styroduru. Ostatnio coraz częściej z braku czasu w pasiece są obecne ule z poliuretanu i styropianu.
Jak powstał Świat Pszczół?
Kilka lat temu wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wielu osób, które widziało nasze ule, postanowiliśmy uruchomić ich produkcję dla innych osób zainteresowanych lekkimi i trwałymi ulami za rozsądne pieniądze. Tak powstał Świat Pszczół, gdzie sprzedajemy nasze miody i produkty pszczele, miody z dodatkiem owoców i ziół, a ostatnio ciągle poszerzamy asortyment o np: ule poliuretanowe, czy ule drewniane, a także inny pomocny asortyment akcesoriów pszczelarskich. A także zestawów prezentowych czy suplementów diety i kosmetyków z produktów pszczelich."




Zbigniew Szpoton
Problemy zespołu pałacowo-parkowego w Białaczowie
Zaniepokojony marazmem trwającym prawie 30 lat, a dotyczącym zespołu pałacowo-parkowego w Białaczowie, wystosowałem maila do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Łodzi. Oto fragmenty:

,,Od trzech dekad trwa spór prawny o prawa własności do XVIII wiecznego pałacu i zabytkowego parku okalającego pałac. Ta perełka architektoniczna powiatu opoczyńskiego umiera i nawet niewielkie nakłady, jakie ponosi dzierżawca, czyli starostwo powiatowe, nie uchroni pałacu, a zwłaszcza parku przed zapomnieniem. Ostatnio, pozwoliłem sobie zwiedzić park pałacowy. Jakież było moje zdziwienie i rozczarowanie, kiedy nie mogłem dotrzeć do miejsc, które kiedyś można było zwiedzić tzw suchą stopą. W parku pałacowym zagościły się bobry, które na każdym kroku tworzą rozlewiska błotne. Wartościowe, z punktu widzenia historycznego i archeologicznego obiekty, jak choćby ,,glorieta" czy posągi pozostają usytuowane w bocie i wodzie. Również drzewostan, rzadkich odmian drzew i krzewów ulega procesowi gnilnemu.
Innym ważnym problemem tego miejsca, są korytarze podziemne, wychodzące z dawnego zamku (dziś ruin) rodziny Odrowążów. Tak, z cała pewnością twierdzę że Białaczów skrywa 2 lub 3 korytarze prowadzące z tamtego miejsca co centrum miasta. Potwierdziłem ten fakt, wywiadami z osobami, które w latach 50 ubiegłego wieku penetrowały te miejsca."
..............

,,Proponuję by pracownicy Waszego Urzędu odbyli sesję wyjazdową do Białaczowa, i tu na miejscu dokonali właściwej oceny sytuacji stanu zabytków. Ja służę pomocą i pośrednictwem."
Zbigniew Szpoton


A co na to Pani Konserwator?


,,Kwestia szkód wyrządzonych przez bobry jest sprawą dość problematyczną ze względu na ochronę tego gatunku i wymaga zgłoszenia sprawy do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Niemniej, niszczenie zabytkowego parku słusznie wymaga przeprowadzenia kontroli i podjęcia dalszych kroków w celu poprawy sytuacji tego zespołu zabytków.
Zgłoszenie dotyczące niszczenia zabytkowego parku już zostało przekazane do odpowiedniego wydziału merytorycznego w tut. Urzędzie."


W kwestii eksploracji podziemnych korytarzy Pani Konserwator pisze:

,,Pragnę odnieść się także do tematu związanego z pałacem Małachowskich w Białaczowie: do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi nie wpłynął wniosek na badania wykopaliskowe na terenie wyżej wzmiankowanego zespołu. Nie posiadamy potwierdzonych informacji o istnieniu tuneli łączących ruiny wzmiankowanego przez Pana zamku z centrum miasta".

Z poważaniem
Anna Michalak
Łódzki Wojewódzki Konserwator Zabytków



W rozmowie członkiem ekipy programu telewizyjnego ,,Było nie minęło", uzyskałem informację zaprzeczającą jakoby nie wpłynął wniosek o przeprowadzenia badań archeologicznych na terenie parku pałacowego w Białaczowie. Wniosek taki został złożony jesienią 2022r, jednak producenci tego programu nie uzyskali zgody od ŁWKZ. Ekipa ,,Było nie minęło" złoży ponownie taki wniosek.


FOTORELACJA ZE SPACERU PO PARKU


ciąg dalszy: (wejdz w zakładkę ,,czytaj więcej")


Inicjatywa warta wsparcia.
Do redakcji ,,EKG Białaczów" wpłynęła prośba inicjatorów akcji zbiórki pieniężnej, na jakże szlachetny cel, a mianowicie renowację nagrobka zamordowanych w roku 1943, rodziny Serwatków, mieszkańców Skroniny.

,, Dzień dobry, będę wdzięczna za opublikowanie informacji o zbiórce na rzecz renowacji nagrobka pomordowanych mieszkańców naszej gminy. Dziękuję.
Uratujmy od zapomnienia spaloną żywcem podczas wojny rodzinę Serwatków że Skroniny. Pomóż odnowić ich miejsce pochówku.
Dziękujemy za każdą wpłatę i udostępnianie."

Przypomnijmy:

15 marca 1943 roku we wczesnych godzinach porannych w Skroninie hitlerowcy dokonali pacyfikacji wsi. Przyczyną było podejrzenie mieszkańców o współpracę z oddziałami partyzantów. Aresztowanych zgromadzono przed domem Stanisława Serwatki, który prowadził we wsi olejarnię. Tego tragicznego dnia Niemcy w bestialski sposób zamordowali co najmniej 18 osób. Część z nich została spalona żywcem w domu Państwa Serwatków oraz budynkach olejarni. Wśród pomordowanych była cała rodzina Stanisława Serwatki: żona Helena (33 l.), oraz dzieci: Zbyszek (12 l.), Danusia (10 l.), Miecio (8 l.) i Wiesio (5 l.). Sam pan Stanisław został aresztowany i wywieziony do niemieckiego obozu zagłady w Auschwitz. Po powrocie z obozu postawił on swoim bliskim skromną mogiłę o którą dbał póki żył.

Dziś nie żyje już nikt z bliskich tej rodziny, a o ich mogiłę dbają nieliczni mieszkańcy, którzy wciąż pamiętają tragiczny los tutaj pochowanych. Wkrótce i oni odejdą, a wraz z nimi pamięć o spalonej żywcem rodzinie Serwatków. Mamy moralny obowiązek zatroszczyć się o ich miejsce spoczynku by uczcić pamięć i ocalić od zapomnienia tragiczne wydarzenia z 15 marca 1943 roku. Niech odnowiona mogiła przez kolejne dziesięciolecia skłania odwiedzających Cmentarz Parafialny w Pertrykozach do refleksji i modlitwy za tych, za których nie ma się już kto modlić.




pomagam.pl/kggrc3

Jak dokonać wpłaty? To proste. Wystarczy skopiować i otworzyć poniższy link, a następnie dokonać wyboru kwoty i formy wpłaty. Na dziś wpłaciły 23 osoby. Uzbierano 1870 zł

pomagam.pl/kggrc3

NAUKA GRY NA GITARZE


Nauka gry na gitarze dla początkujących (nie jest konieczne posiadanie
własnego instrumentu)
Możliwy dojazd do osoby zainteresowanej.

Szczegóły: Tel 570 193 157
Nieznane fakty historyczne- deportacja Żydów w Białaczowie
27 października 1942 r. miała miejsce największa wywózka Żydów z opoczyńskiego getta, którą objęto około 3000 osób. Punkt zbiorczy wywożonej ludności żydowskiej zorganizowano przy moście na rzeczce Wąglance. Tam też odbierano, przygotowane na podróż, bagaże i kosztowności. Stamtąd popędzeni zostali na dworzec kolejowy w Opocznie, załadowani do wagonów i wywiezieni do obozu zagłady w Treblince.

Dzięki uprzejmości Pana Pawła Ulowskiego, pasjonata historii naszej gminy, przedstawiamy fragmenty zapisu z przesłuchania świadka tamtych szarych i smutnych dni, który relacjonuje przebieg aresztowania i wywózki białaczowskich Żydów do opoczyńskiego getta. Wspomnieć należy że przed II wojną światową, naszą gminę zamieszkiwało ok. 190 osób wyznania mojżeszowego.

Zamieszczone zdjęcie pochodzi ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej.


Protokół datowany jest dniem 19 września 1948 roku.
Osoba przesłuchiwana -świadek to Gorzałczyński Stanisław syn Stanisława i Franciszki z d. Podgrodzka


,,W sprawie rozstrzelania 9 Żydów, jesienią 1942 roku, wiem to że w godzinach rannych (dokładnej daty nie pamiętam), zjechała do Białaczowa grupa żandarmów, gestapo i Ukraińców, celem wywiezienia Żydów z osady Białaczów do miejsca zboru w Opocznie. Nadmieniam że pracowałem wówczas w Zarządzie Gminy Białaczów, i przyszedł po mnie policjant granatowy, abym poszedł do biura, W drodze, na ul. Zakrzowskiej, napotkałem dopiero co zabitego staruszka Żyda, zastrzelonego (o nieznanym mi nazwisku), za to , iż za wolno szedł na miejsce zbiórki. Dalej widziałem, jak bito kolbą po plecach Żydówkę, staruszkę lat ok 90, przy czym przykładał jej KB do głowy mówiąc ,,Nie podnoś się ty stara ku..." Po przyjściu przed Zarząd Gminy, zobaczyłem zgromadzonych już ok 600 Żydów, których władowano na wozy. Starszych, względnie chorych, wsadzili na wozy młodzi, a ci bez przerwy byli bici przez żandarmerię, raz za to że za szybko ładowali na wóz, to znów za to że za wolno.
W tym czasie przyprowadzono dwie młode Żydówki, o nieznanym mi nazwisku, do których doszło dwóch żandarmów, a jeden z nich rozpruł bagnetem sukienkę i bieliznę, by zrabować ukryte złoto i pierścionki. Następnie uderzył jedną z nich w głowę, że była nieprzytomna, a po oblaniu ją wodą, kazał wsadzić na wóz. W godzinę po odjezdzie transportu, przyprowadzono do aresztu gminy przez volksdeutscha Orwata (który obecnie wraz z rodziną nie żyje) czterech Żydów, a między nimi mężczyznę dorosłego z małą córką i kobietę z małym synem. Po paru minutach nadjechał żandarm Kunce, który kazał wyprowadzić zatrzymanych z aresztu przed budynek gminy, i tu Żyda z córką zastrzelił pistoletem. Żydówka, do której strzelał z broni krótkiej trzy razy, w samoobronie stawiała opór, a synowi jej, który leżał ze strachu na ziemi, strzelił w tył głowy. Następnie, do już zabitych, powtórnie strzelał w głowę z karabinu, po czym obrabowawszy ich, odjechał. Na tym protokół zakończono i podpisano."


Z. S



Z historii Białaczowa.

85 lat temu na lotnisku polowym w Białaczowie, lądował samolot, na pokładzie którego obecni byli Hitler i Himmler. Dziś, przypominamy artykuł z 2019 roku, autorstwa doktora historii, mieszkańca Białaczowa, Tadeusza Wojewody, opisujący to wydarzenie.


,, Wydarzyło się to 10 września 1939 r. Fakt pobytu wodza III Rzeszy w Białaczowie odnotowany został w szeregu opracowań dotyczących wojny na Kielecczyźnie i na ziemi opoczyńskiej. Co jeszcze ważniejsze, ów epizod zaświadczają dokumenty i relacje na tyle dokładne, że można pokusić się o jego szczegółowe odtworzenie.
Przed rekonstrukcją wydarzeń z białaczowskiego września 1939 r. warto jednak zadać pytanie ogólnej natury, przy tym odnoszące się bardziej do sfery aksjologii niż historii. Mianowicie chodzi o to, czy w ogóle powinniśmy zajmować się wypełnianiem bardzo drobnych luk w wojennej biografii arcyzbrodniarza, jakim był Adolf Hitler? Czy w ten sposób mimowolnie nie dokładamy własnej cegiełki do takiej konstrukcji poznawania przeszłości, w której fascynacja detalem historycznym zastępuje i wypiera pytania o sens dziejów, o racje moralne i historyczne? Moim zdaniem ryzyko takie istnieje, ale mimo to warto i trzeba zapełnić tę kartę historii, która powstała na zetknięciu się – przez krótką chwilę - losów spokojnej osady z drogą życiową nazistowskiego dyktatora. Warto i trzeba, ponieważ:
1. trudno wyobrazić sobie uprawianie regionalistyki bez zagłębiania się w szczegóły
1. społeczności lokalne mają prawo poznawać wszystkie karty swoich dziejów
2. pojawienie się Hitlera można uznać za symboliczną zapowiedź nadejścia mrocznych lat okupacji, czasu zbrodni, grabieży i okrucieństw.
Mówiąc krótko: wiedza o wydarzeniu – tak, jego eksponowanie – nie.
Jak wiadomo, Hitler miał wysokie mniemanie o własnych kompetencjach dowódczych . W 1939 r., w czasie ataku na Polskę, dowodzenie znajdowało się jeszcze w rękach doświadczonego sztabowca, Walthera von Brauchitscha. Niemniej jednak Hitler bardzo interesował się przebiegiem działań wojennych, analizował sytuację na frontach, wielokrotnie udawał się też na inspekcje do walczących wojsk. Między innymi z tego powodu. kwatera führera (Führerhauptquartier) miała charakter mobilny. Do przemieszczania się używano pociągu specjalnego (Führersonderzug) o nazwie „America”. Ochronę wodza III Rzeszy zapewniali żołnierze swoistej gwardii przybocznej – zmotoryzowanego pułku SS Leibstandarte Adolf Hitler. W dyspozycji dyktatora znajdowała się również eskadra lotnicza, dowodzona przez Hansa Baura, jego osobistego pilota, który swoje doświadczenie bojowe zdobywał podczas I wojny światowej. Całym tym zespołem ludzi, wyposażonym w nowoczesny sprzęt, kierował gen. Erwin Rommel, hołubiony później przez propagandę niemiecką dowódca Africa Corps.
W pierwszych dniach wojny Hitler wiele uwagi poświęcał zmaganiom na Pomorzu. W trakcie jednej z podróży inspekcyjnych wizytował jednostki XIX Korpusu Pancernego walczącego w Borach Tucholskich Pod koniec pierwszego tygodnia wojny kwatera przemieściła się do Ilnau (dzisiaj Oława) pod Opolem. Stąd Hitler wyruszał na kolejne inspekcje frontowe. Na trasie pierwszej z nich znalazło się polowe lotnisko w Białaczowie.
Tutaj 10 września wczesnym rankiem dotarł rzut kołowy kwatery, a nieco później, około godziny 10 lądował samolot transportowy Ju 52 z Hitlerem i Himmlerem na pokładzie.
Jak doszło do tego wydarzenia i jaki był jego przebieg? W tym miejscu należy odwołać się do sygnalizowanych wcześniej opracowań i źródeł. Niewątpliwie podstawowym źródłem jest książka „Auf den Straßen des Sieges” („Na drogach zwycięstwa”), wydana w Monachium w 1940. Publikację firmował swoim nazwiskiem Otto Dietrich, choć formalnie stanowiła ona rezultat pracy pięciu autorów. Książka Dietricha zawiera opis podróży inspekcyjnych odbytych przez Hitlera w czasie działań wojennych w Polsce w 1939r. „Na drogach zwycięstwa” to wytwór propagandy nazistowskiej, toteż w książce znajdziemy liczne fragmenty sławiące waleczność niemieckich żołnierzy i niezawodność niemieckiej techniki wojskowej. Natomiast Polska przedstawiana jest jako kraj drewnianych chat, złych dróg będących właściwie bezdrożami, wreszcie prymitywnych wieśniaków wyzyskiwanych przez ziemian. Autorzy chętnie odwołują się do stereotypów np. jeden z rozdziałów nosi tytuł „Polnische Wirtschaft” („polska gospodarka” – synonim. zacofania i bałaganu.). Ale oprócz warstwy propagandowej książka zawiera wiele istotnych informacji, których rzetelność nie budzi zastrzeżeń, w szczególności dotyczących tras inspekcyjnych oraz związanych z nimi wydarzeń. Dietrich i jego współpracownicy uczestniczyli w wyjazdach Hitlera na front i nie mieli żadnego interesu, by pisać nieprawdę o wspomnianych wyżej kwestiach. Dotyczy to także interesującej nas trzeciej wyprawy inspekcyjnej.
Jej przebieg potwierdza inne źródło, mianowicie Sprawozdanie grupy frontowej (tak w tłumaczeniu, T. W) za okres od 9 września 1939 do 27 września 1939 r. Kopia dokumentu, przetłumaczona na język polski przez p. Władysława Naruszewicza., udostępniona została na stronie EKG w 2010 r.. Zasługi p. W. Naruszewicza na rzecz poznawania wojennych losów ziemi opoczyńskiej nie ograniczają się do wydostania i translacji dokumentów z niemieckich archiwów. Jest on także autorem książki „Wspomnienia łodzianina” (wyd. Warszawa 2001) oraz artykułów, mających związek ze sprawą pobytu Hitlera w Białaczowie. („Polska Zbrojna”, 1991)
O lądowaniu w Białaczowie samolotu z nazistowskimi przywódcami wspomina także Jan Garbacz ( „Dni września 1939 r. na ziemi koneckiej”, Końskie 1994). Warto wreszcie przytoczyć opinię Stanisława Meduckiego dotyczącą białaczowskiego epizodu w podróży inspekcyjnej Hitlera. Odrzuca on argumenty tych, którzy twierdzą, że wódz III Rzeszy nie mógł ryzykować niebezpiecznej drogi z Białaczowa do Kielc, zatem musiał lądować w Masłowie. „Drań to był okropny, ale nie można powiedzieć, że tchórz” - zauważa kielecki historyk.
Podsumowując dotychczasowe rozważania: istniejąca baza źródłowa oraz opinie historyków uzasadniają przyjęcie za prawdziwe twierdzenie o pobycie Hitlera w Białaczowie w trakcie trzeciej wyprawy inspekcyjnej
O wyborze miejsc, do których miał się udać, decydowały względy propagandowe oraz rozwój sytuacji na frontach.
ciąg dalszy-wejdz w odnośnik ,,czytaj więcej"

Czy w tym miejscu może powstać szalet miejski?



Tym razem to nie jest inicjatywa naszej redakcji a sugestie czytelników ,,EKG" i mieszkańców Białaczowa.
Obiekt ten zbudowany w latach 50 -tych ubiegłego wieku, to nie tylko relikt przeszłości, ale także miejsce działalności handlowej. Przez 30 lat był w użytkowaniu Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Białaczowie, jako sklep z tkaninami, materiałami, pasmanterią, obuwiem. W następnych latach aż po dziś, był we władaniu prywatnych handlowców i kojarzony był jako kolejny sklep spożywczo-przemysłowy w Białaczowie. Ten widoczny na zdjęciach relikt przeszłości kończy swój żywot (właścicielka zamyka działalność). Przez prawie 90 lat, obiekt ten nie posiadał uregulowań właścicielskich, gdyż postawiony jest na gruntach gminnych, a Gminna Spółdzielnia jest jedynie właścicielem części nadziemnej. Skoro obiekt ten kończy swój żywot użytkowy, rodzi się nadzieja by spełnić oczekiwania mieszkańców, postulowane prawie na każdym spotkaniu z władzami miasta i gminy, by w naszym mieście powstał SZALET MIEJSKI. Jest okazja by do tematu, problemu powrócić. Problem załatwiania potrzeb fizjologicznych uwidaczniają, także turyści przybywający zwiedzać nasze zabytki. Do mnie osobiście wpłynęły maile poruszające m.in. ten problem. Np, grupa pieszych turystów z Łodzi, przybyła pociągiem do Petrykóz, a potem pieszo do Białaczowa, skarżyła się na nie tylko brak szaletu, ale także oznaczeń i opisów miejsc zabytkowych. Inny podróżny, mający problem z chorobą wieku starczego musiał korzystać z prywatnych podwórek, by załatwić potrzebę fizjologiczną.
Szanowni rajcowie i włodarze miasta Białaczów, prosimy o pochylenie się nad problemem, a jeśli będziecie mieć wątpliwości , skorzystajcie z porady urzędników w Paradyżu, bo tam właśnie , w centrum miejscowości powstał taki szalet, wkomponowany w architekturę budynków, za zgodą Konserwatora zabytków. Czyli jak się chce, to wszystko można.

Zbigniew Szpoton

Spotkanie seniorów




,, Jestem od kilku lat emerytką . Nie tak wyobrażałam sobie życie na emeryturze, by dzień był podobny do dnia, by oglądać głupie seriale w telewizji i czekać na przelew z ZUS-u. Uważam siebie, pewnie nie tylko ja, za osobę pełną energii i chęci do dalszego aktywnego życia. Czego oczekuję? By spotykać się w gronie podobnych do mnie osób, organizować aktywne spędzanie wolnego czasu. W mieście Białaczów powinien powstać, na wzór opoczyński, Klub Seniora. Wiem że w Miedznej Drewnianej jest ,,Senior Wigor", ale nie o takim wzorcu marzę."



Fragment listu do redakcji EKG Białaczów, jednej z czytelniczek. W odpowiedzi na prośbę naszej seniorki, Polski Związek Emerytów i Rencistów w Opocznie inicjuje spotkanie, na którym będzie można wysłuchać propozycji Przewodniczącego opoczyńskiego oddziału PZEiR, a także przedstawić własne wizje na temat aktywności seniora. Zapraszamy w środę 27 sierpnia o godz 17 w świetlicy, już nie wiejskiej.
Z.S
Strona 1 z 113 1 2 3 4 > >>
Opoczno.info
Hitler w Białaczowie?
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Gniazdo Rodzinne
Zamek i pałac
Zamek
Pałac Platerów
Powstanie Styczniowe
Oficjalna strona miasta Opoczno
PLATEROWIE
MUZEUM w OPOCZNIE
Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów
Powered by PHP-Fusion © 2003-2006 - Aztec Theme by: PHP-Fusion Themes